Dziś trzy spotkania. Pierwsze – z miłym małżeństwem przy ręcznie robionej pizzy, a nawet dwóch. Bardzo miło, pan mąż zagadywał po angielsku, uczył się z radia. Robi wrażenie!

Spotkanie nr 2 – w kościele, z polskim księdzem – Dominikanem. Prawdopodobnie jedyny Polak w Iwaki zarządza parafią dla 300 Katolików, rozmieszczonych w wielu zakątkach województwa (w całej Japonii jest ich 1,5 miliona). Wypiliśmy herbatę, zobaczyliśmy kościół odporny na trzęsienia ziemi. Fundamenty zakończone są specjalnymi kulkami, po których budynek „pływa”. Najciekawszy był obraz Matki Boskiej namalowany przez buddyjskiego artystę, którego naszła dość nietypowa, Chrześcijańska wena 🙂 Maryja kontempluje (jakby medytuje) pod krzyżem. Ciekawe! 🙂 mamy wizytówkę księdza, z mailem. Pewnie będziemy pisać.

Kolejne spotkanie – w buddyjskiej świątyni z koleżanką gospodarza. Ta oprowadziła nas po zabudowaniach, wraz z przejściami dostępnymi tylko dla kapłanów i wyjątkowych gości, więc wow wow 🙂 potem zaprosiła nas na kolację do knajpki japońskiej… Dobrze, że to nie my zapraszaliśmy, bo chyba na spłatę trzeba by zaciągnąć kredyt. Oto pełna lista dań, które z apetytem zjedliśmy (dodam, że nic nie zamawialiśmy. Wszystko załatwiła ona bez naszej wiedzy).

Przystawki: Zimna mini-zupka z tofu i orzech
Danie 1: Zupa Miso na ciepło z rybą
Danie 2: Surowe ryby na lodzie, trzy rodzaje każdy (pyszne, super-świeże!)
Danie 3: Zupa jajeczna pełna niespodzianek w środku (krewetki, mięso, żółte i dziwne „coś”)
Danie 4: Wołowina z sałatą (perfekcyjny smak, a na wołowince się znam!! Wow!)
Danie 5: Ryż, warzywa i zupa z mini-krewetkami oraz grzybami
Deser: Herbata i owoce.
Do picia: Dwa piwa każdy.

Tak, jest to 7-daniowa kolacja. Skonsumowanie trwało około 110 minut. Kosmos… Pani, która „stawiała” jest żoną kapłana buddyjskiego. Ogólnie dość majętna. Zastanawiamy się czy nie jedliśmy za parafialne, ale cóż – lepiej wydać kasy nie można! 😀

Jutro wczesna pobudka i zwiedzanie znanego, historycznego miasta, położonego około 100km od nas.

Na zdjęciu – kościół 🙂

Autorzy: Marta i Łukasz

Komentarze

Dodaj komentarz