Jesteśmy na pustyni. Nie ma nic oprócz kilometrów prostej drogi, bez skrzyżowań. Widzieliśmy miasteczko, w którym testowano broń jądrową, następnie słone jezioro w kształcie serca, a 300 kilometrów dalej – inne miasteczko, które to z kolei znane jest z kopalni opalu. I tak podziwiamy kopalnie, hałdy piasku, a także tutejsze domy. Dlaczego domy? Bo znajdują się pod ziemią, wewnątrz skał. Tak jest wygodniej i chłodniej…
Zaraz jedziemy na Shella i odjeżdżamy przed siebie! Jutro czeka nas święta góra Uluru. Trzeba tylko do niej dotrzeć.
Wciąż wypatrujemy żywego kangura. Uśmierconych na drodze jest pełno. Widzieliśmy za to emu. Pająków jakiś groźnych nadal brak. Najwięcej z kolei mijamy owiec, krów i „Road Train” – czyli ciężarówek-pociągów z co najmniej trzema przyczepami.
Odezwiemy się jutro, papa! 🙂
Najnowsze wpisy: