Rejs po Nilu nigdy nie był na liście naszych marzeń, ale odkąd pomysł wpadł nam do głowy po raz pierwszy, nie mogliśmy już przestać o nim myśleć. Gdy piszę ten wpis, samolot zbliża się powoli do lądowania w Polsce. Po ośmiu intensywnych dniach w Egipcie wracamy do domu. Czy się cieszymy? Na pewno skóra odetchnie nieco od słońca, ale co tu dużo mówić – żal zostawiać za sobą tak fascynujący kraj. Może napiszemy jeszcze dokładny artykuł o Egipcie, zdradzając kilka porad i ciekawostek na jego temat, ale dziś chciałbym opisać wycieczkę na gorąco, z emocjami, nieco bardziej blogowo. Zapraszam więc do lektury!
Górny Egipt – czyli południowy
„Yalla yalla, habbibi!” To pierwsze słowa, których nauczył nas przewodnik. Habbibi to „kochanie”, a yalla yalla… „idziemy, idziemy”. Słowa słyszane często, bo wycieczka była intensywna. Zwłaszcza w Górnym Egipcie, gdzie czasami jeden zabytek stanowi tło kolejnego, dosłownie. Ogromna część egipskiej historii jest związana właśnie z tymi terenami. A jakimi konkretnie? Górny Egipt to ten, przez który przepływa górna część Nilu, a więc obszar od granicy z Sudanem, na południu, mniej więc aż po deltę rzeki.
Co zobaczyć w Górnym Egipcie? Atrakcji jest mnóstwo! Sam Luksor liczy ich dziesiątki, a to dopiero pierwsze z poznanych przez nas miast. Dolina Królów z grobowcami Tutenchamona i Ramzesa II, wykuta w skale Świątynia Hatszepsut (którą od zniszczenia ocalili Polacy), gigantyczny kompleks świątyń w Karnaku, długa na prawie 3 kilometry Aleja Sfinksów, podświetlana wieczorami Świątynia Luksorska i wiele, wiele więcej. Dwa dni w tym mieście, przy oślepiająco jaskrawym i upalnym słońcu naprawdę dały się we znaki. Oczywiście pozytywnie, bo chociaż każdorazowo kończyliśmy zwiedzanie marząc o wodzie i chłodnym prysznicu, to jednak widzieliśmy miejsca prawdziwie zachwycające. Każde zmęczenie było więc ich warte!
W Luksorze udało się też poznać arabską kulturę, zwiedzając miasto również nocą. Mieliśmy okazję zobaczyć lokalny targ, usłyszeć dobiegające z okolicznych meczetów modlitwy, ale też skosztować przepysznej kawy z kardamonem. Luksor, jako pierwsze egipskie miasto, które zwiedzaliśmy, bardzo wiele nauczył nas o Egipcie i jego mieszkańcach. Tutaj zobaczyliśmy na własne oczy, jak doskonała jest architektura i sztuka starożytnego Egiptu. Co więcej, właśnie na ulicach Luksoru przekonaliśmy się, czym jest arabska kultura, ale też… tutejsza bieda.
Zawsze szczerze opowiadamy o miejscach, które dane jest nam odwiedzać i nie inaczej będzie tym razem, bo to bardzo pouczające doświadczenie. Tak więc… bieda. Prawdziwa, przerażająca, pełna bezsilności. Wydawało się nam, że widzieliśmy ją już w Chiapas (w Meksyku), ale widok w okolicach Luksoru i w nim samym dał do myślenia jeszcze silniej. Obraz kilkuletnich dzieci w poszarpanych ubraniach, pomagających rodzicom w sprzedaży tanich produktów powoduje, że człowiek nie tylko docenia to, co ma, ale wręcz zaczyna czuć wstyd, że aż tak bardzo życie jego i mieszkańców innego kraju może się różnić. Przewodnik dokładnie opisał genezę problemu biedy w Egipcie, zwłaszcza południowym, co doceniam, bo sam jest Egipcjaninem i pewnie niełatwo mu o tym opowiadać. I tak największym problemem kraju okazuje się być jego przeludnienie. Wielodzietność jest tu pobudzana względami religijnymi i kulturowymi, więc bardzo trudno ją opanować i powstrzymać. Brakuje też wyraźnego, ekonomicznego impulsu do zmian, bo bieda jest w tym kraju obecna prawie wszędzie i od tak dawna, że ludzie zdają się traktować ją po prostu za swoją codzienność.
Tak więc dzisiaj, gdy myślę o swoich pierwszych wrażeniach po odwiedzeniu egipskiego miasta – w naszym przypadku z Luksoru, są one bardzo różnorodne. Z jednej strony tysiące lat historii, mitologia i fascynujące legendy, które pamiętają czasy faraonów. Z drugiej strony teraźniejszość, a więc kultura arabska – bardzo silnie widoczna, właściwie wszędzie. Jest jeszcze aspekt biedy, którego nie da się pominąć, bo widać go naprawdę często. Wszystko to wiele uczy. Otwiera oczy i utwierdza w przekonaniu o wyjątkowości Egiptu.
Rejs po Nilu w Egipcie
Kolejne miasta i atrakcje zwiedzaliśmy, podróżując statkiem po Nilu. Były to zabytki w Edfu, Kom Ombo i Asuanie. Tym, co jednak zupełnie nas zauroczyło, był sam rejs. Na pokładzie spędziliśmy trzy noce. Połowę każdego dnia poświęcaliśmy na zwiedzanie, a drugą – na płynięcie przed siebie, w kierunku południowym. Widoki zmieniającego się krajobrazu są nie do opisania. Momentami przypominały lubiane przez nas pustynne obszary Kalifornii, lecz tutaj cały krajobraz był jeszcze bardziej kontrastujący. Pejzaże po prostu zachwycały i tak naprawdę dla nas to właśnie one stanowiły główny cel wyprawy. Ich piękno starałem się oddać w poniższym filmie, będący relacją z naszej podróży.
Wody Nilu, meandrujące przez bezkresne piachy pustyni, na całej swojej długości dają Egipcjanom życie. Wzdłuż rzeki tworzy się kanały nawadniające, a między nimi – pola uprawne lub lasy palmowe. Zamiast surowego krajobrazu, tutaj pojawiają się wioski i miasta. Dla ich mieszkańców nasz statek stanowił nie lada atrakcję, bo machające nam z brzegu dzieci widzieliśmy regularnie. O określonych porach z oddali słychać było arabskie modlitwy, docierające do nas z oświetlonych kolorowo meczetów. Nil pośrodku niczego daje więc warunki do względnie normalnego życia, co idealnie widać właśnie podczas rejsu. Na statku udało się też zasmakować w pysznej kuchni egipskiej, wyraziście doprawianej i opierającej się na ryżach, lokalnych warzywach i mięsach.
Giza i Kair, czyli Dolny Egipt (północny)
Podróż zakończyliśmy lotem do Kairu. Miał być przejazd nocnym pociągiem, ale wyszło inaczej. Kair jest ciekawym miejscem, bo zabytki wokół niego pochodzą z czasów znacznie wcześniejszych, niż te w Luksorze i innych miastach południa. Oczywiście najsłynniejsze są tu piramidy w Gizie, liczące już ponad 4 tysiące lat. Są dobrze zachowane i naprawdę robią wrażenie. Atrakcji jest jednak na tym obszarze więcej, o czym można się przekonać, zwiedzając Muzeum Egipskie w Kairze. Niestety, my odwiedzaliśmy je na kilka miesięcy przed otwarciem nowego gmachu, w Gizie, więc wiele eksponatów było zapakowanych w skrzynie, albo już wysłanych do swojego nowego domu.
Zwiedzaliśmy tylko Kair, natomiast przewodnik wielokrotnie podkreślał, by następnym razem wybrać się też do Aleksandrii – najpiękniejszego miasta kraju. Podczas kolejnej wycieczki na pewno odwiedziny też Nową Stolicę Administracyjną, której imponującą budowę widzieliśmy z oddali. Będzie to zupełnie nowe miasto, pełne drapaczy chmur, nowoczesności i dobrej urbanistyki. Wiele więc jeszcze przed nami… a do Egiptu wrócimy na pewno.
Poznaj nasze artykuły: