Po śniadaniu i pamiątkowym zdjęciu z ekipą kuchni, wyjechaliśmy do Bangor. Steve stracił chyba z godzinę na szukaniu kluczy do samochodu i gadaniu z innymi… 5 godzin jazdy autobusem minęło całkiem przyjemnie, tylko trochę za zimno. Klimatyzacja dosłownie szalała. Na szczęście rozgrzała nas niesamowita panorama metropolii, którą z okien pojazdu widzieliśmy już przed piątą po południu. Boston przepiękny. Przypomina niemieckie miasta: Frankfurt i Stuttgart. Bardzo nowoczesny, zmieszany z punktami historycznymi, a do tego wyjątkowo zadbany i czysty! Na ulicach spokój, co w porównaniu z Nowym Jorkiem bardzo nas zszokowało. Wysyłam kilka zdjęć z dzisiaj: kitchen Staff z właścicielem obozu, grube wariatki udające, że bostońska fontanna może dorównać oleskiej i kilka zdjęć z lotniska, na którym właśnie śpimy. Jutro MIT oraz Harvard.
PS.: walizki zostawiliśmy w hotelu Hyatt, więc teraz możecie się chwalić jak się w Stanach urządzam 😀
Najnowsze wpisy:
M.M.
17 sierpnia, 2013Witajcie , Oleskiej fontannie nie dorówna żadna inna , udanych wakacji Pa …..