Rano po pakowaniu dotarliśmy do Sydney. Trochę się korkowało wokół centrum, ale w miarę sprawnie to poszło. Definitywnie rozstaliśmy się z JUCY… Było ostatnie tankowanie, ostatnie wyrzucanie śmieci, ostatnie zdjęcia… Tam, w dzielnicy Botany pani Teresa nas odebrała i pojechaliśmy zwiedzać miasto. Korzystaliśmy z korzystnej pogody i tego, że raz padało, raz nie. Na pierwszy rzut oka miasto niezwykle bogate i zadbane. Nawet w deszczu było naprawdę piękne. Widzieliśmy Darling Harbour oraz wieżę widokową. Po wjeździe na ponad 300m zobaczyć można było Harbour Bridge, operę, ogrody, drapacze chmur, naprawdę warto.

Jutro samodzielnie zwiedzamy centrum, a wieczorem wchodzimy do opery.

Miejcie włączonego Skypa, postaramy się odezwać jutro. Papa

Autorzy:Łukasz

Komentarze

Dodaj komentarz

Array