Rano z Balgal wyruszyliśmy do Townsville. Jedzie się niecałą godzinę , głównie dwupasmową drogą z ograniczeniem prędkości do 100km/h co zwłaszcza tutaj, w Australii strasznie nudzi. Punktem pierwszym programu było Castle Hill – strome wzgórze z punktami widokowymi pokazującymi całe miasto, ocean i okoliczne wyspy. Następnie zaparkowaliśmy przy plaży i przeszliśmy się do ogrodów botanicznych. Rośliny, ptaki, ogromne motyle – wszystko bajeczne 🙂

Teraz leżymy na tzw. Rockpool, czyli „basenie” tuż przy oceanie, do którego wpływa morska woda, ale dzięki kamiennemu ogrodzeniu rekiny – nie. Jest gorąco mimo faktu, iż dopiero pożegnano tu zimę. Dziś około trzydziestu stopni, bezchmurnie, palmy kokosowe rosną, a wiatr przyjemnie chłodzi 🙂

Ceny bardziej przypominają polskie niż australijskie o czym świadczy fakt, że za rybę z plackiem ziemniaczanym zapłaciliśmy w przeliczeniu około 22zl. Tak więc istny raj! 😀 jeszcze wieczorem czeka nas prysznic i robienie prania. Czego więcej trzeba do szczęścia?

Przesyłam kilka zdjęć.

PS.: Dziś niechcąco prawie przytuliłem niemałego pająka, w szare paski. Pozowałem do zdjęcia przy pniu palmy, potem robiłem film samej palmie gdy nagle w samym środku kadru aparat pięknie wyostrzył naszego ośmionożnego przyjaciela… Tak naprawdę to nie przyjaciel, ale w książce za 5 dolarów o zwalczaniu arachnofobii kazali tak mówić. Więc mówię…

Autorzy:Łukasz

Komentarze

  1. EB
    15 września, 2015

    Przepięknie! Serdecznie pozdrawiam i życzę dalszych wspaniałych wrażeń!

  2. B.M.
    15 września, 2015

    Cudnie, cudnie, cudnie! Chyba Wam trochę zazdroszczę, ale tak pozytywnie. Życzę jak najwięcej takich wrażeń. Uściskaj i ucałuj Martę. A „przyjaciołom” przybij piątkę 🙂

  3. Mateusz
    15 września, 2015

    Hej! Wszystko super i pięknie, ale od rana korci mnie jedno pytanie, na które nikt z rodziny nie umie mi odpowiedzieć – kto kupił sobie nowy zegarek? 😀 Bo na zdjęciu nie umiem rozpoznać czy to ręka Marty czy Łukasza… Acz jest bardzo ładny 🙂

    2:1 dla Marty (ja uważam inaczej) 😀

  4. lukaszsidek
    15 września, 2015

    Marta, pod Uluru. Malowany przez Aborygenkę 😀

  5. Mateusz
    16 września, 2015

    Bardzo ładny!: )

Dodaj komentarz