Za nami najciezszy tydzien. Mielismy naprawde sporo dzieciakow. W kolejnym bedzie ich nieco mniej (zaledwie 20 mniej). Niesamowicie szybko ucieka tu czas. Dopiero mialem wolne a tu ponownie koniec tygodnia. Musze kiedys sfotografowac ile mamy tu wiewiorek i swietlikow – sa wszedzie! 😀 Ostatnio tez mielismy niedzwiadka, ale wszyscy zyja 🙂
Kilka dni temu poszlismy wieczorem nad ocean. Prawie caly kitchen staff, Marta, Karol i Saun. Mielismy pol-pelnie ksiezyca, bylo tez widac jakas planete (Saturna czy Wenus… nie wiem). Na zywo wygladalo to rewelacyjnie. Staralem sie zrobic kilka zdjec ale bylo naprawde ciemno. Dwa dni temu, wracajac z Lou’s Barn (domku z Internetem) zauwazylismy blyskajaca chmure. Okazalo sie, ze byla to burza w chmurze (lub gdzies za nia, nie jestesmy specjalistami od burz. W sumie Marta uczyla sie o chmurach, ale to nie to samo co burza w chmurze.) Na zywo wygladalo to NIESAMOWICIE. Nie bylo widac blyskawic, takich z nieba, tylko swiecace rozne fragmenty klebiastej chmury. Najciekawsze bylo to, ze chmura nie zajmowala calego nieba, tylko bardzo maly jego fragment. Dookola gwiazdy, bezchmurnie, a w jednym miejscu swiecace obloki. Chwile pozniej dalo sie zobaczyc blyskawice, rowniez wewnatrz chmur. Uciekaly w poprzek. Raz udalo mi sie zobaczyc iskre, jakby odlamek z petardy, ktor nagle wylecial z chmury i spadal chwile ku ziemi. Naprawde super widok! Zdjecia kiepskie, ale znow bylo bardzo ciemno… Ten aparat nie robi tak idealnych zdjec nocnych jak Canon. Dobrze, ze w innych porach dnia powala go na kolana.
Coz wiecej… Mamy gdzie spac w Las Vegas, u fana Blinka, znalezlismy kogos w Los Angeles, ale tylko na 5 dni, mamy coucha na trasie, obok Mesa Verde NP. Kilka dnia temu Marta znalazla kogos w Waszyngtonie, bardzo blisko najscislejszego centrum. Byc moze da rade obejsc sie bez metra. Zostaly jeszcze tylko 3 tygodnie do odjazdu dzieci, a co za tym idzie tylko 3 tygodnie i 3 dni do opuszczenia kampu i ogladania Harvardu w Bostonie, a dokladniej: w Cambridge, tuz za rzeka oddzielajaca te dwa miasta. Podobnie jak Buda i Pest 🙂
To chyba tyle na dzisiaj. Ponizej kilka zdjec:
Najnowsze wpisy:
B.M.
21 lipca, 2013Cześć
Pierwsze, co mi się nasunęło po zobaczeniu zdjęć, to to, ze Ty piszesz, że było mega ciemno, aparat nie dał rady zrobić dobrych zdjęć, a Marta w tych warunkach czytała książkę 😀 A’propos zdjęć – nie są wcale takie złe . Przybliżenie księżyca – niczym w naszej lunecie. Nawet widać kratery. Niesamowite. I tą „strzelającą” chmurę też widać.
Nie będę się rozpisywać, bo myślę, że dzisiaj pogadamy 🙂
Do usłyszenia