Dziś wstaliśmy o 9 rano, żeby zdążyć kupić tamales na śniadanie. Cejrowski twierdzi, że to jedyne meksykańskie danie którego nie lubi. Nam smakowało. Tamales to potrawa z czasów Azteków. Odpowiednie nadzienia (np. ananasowe, chili, czekoladowe itp.) pakuje się w liście bananowca lub kukurydzy i gotuje na parze. Naprawdę pyszne.
Po śniadaniu poszliśmy na lokalny market. Kupiliśmy kilka owoców, np. kaktusa, ale też mięcho na kolację. Zobaczyliśmy też lokalny kościół i pierwsze stroiki na dzień zmarłych. Po 17 przyszła pora na rodzinne spotkanie. Piliśmy głównie meksykańskie piwo i polsko-słowackie, mocniejsze trunki. Zaraz zbieramy się do spania a jutro o 10 wyjeżdżamy na zwiedzanie piramid Teotihuacan.
Pozdrawiamy!
PS.: Pamiątki się spodobały!!! 🙂
Najnowsze wpisy:
Beata
30 października, 2017Super impreza 🙂 Tylko dlaczego Marta w Meksyku siedzi w kurtce?????
Łukasz
30 października, 2017Bo okazuje się, że tu są potężne zmiany temperatur pomiędzy dniem a nocą 😀