Po nocy w mieszkaniu Mateusza wybraliśmy się razem, w trójkę na lotnisko. Dotarliśmy na czas, choć na sam odlot prawie się spóźniliśmy przez szukanie fontanny z pitną wodą. Trasa do Londynu odbyła się bez przeszkód. Podobnie ten do Los Angeles. Jedyna dziwna kwestia to fakt, że przy każdych kontrolach dodatkowo nas sprawdzano, wszędzie! Ja się już przyzwyczaiłem, że biorą mnie za potencjalnego terrorystę, ALE MARTĘ?!

Po kilku silniejszych turbulencjach i super widokach dotarliśmy wreszcie do Miasta Aniołów. Sam lot z Londynu trwał 11 godzin (i niemal 9000 kilometrów), ale zdecydowanie warto było czekać. Tym bardziej, że dostaliśmy miejsca w ostatnim rzędzie samolotu, co oznaczało więcej miejsca i tylko dwa fotele w rzędzie 🙂 tak więc komfortowo! Gdy nad Grenlandią odsłoniliśmy jako nieliczni okno, kilka osób z innych części samolotu przybiegło zachwycać się widokami razem z nami 🙂

Los Angeles przywitało nas jednak mniej sympatycznie, niż się spodziewaliśmy… Po przylocie cofnęli mnie na dodatkowe sprawdzanie dokumentów, co przez długie kolejki trwało niemal dwie godziny. Przez to uciekł nam fajny autobus do hostelu i na ostatnią chwilę szukaliśmy czegokolwiek… Byle zdążyć przed 23… Krzysio, Roland: nasze metro w 2013 to pikuś. Przesiadaliśmy się dzisiaj w najbardziej zaćpanej i zabrudzonej części tych najbiedniejszych dzielnic. W dodatku bez karty na komunikację miejską. Ale udało się. Tubylcy bardziej interesowali się piciem i krzyczeniem na siebie na wzajem niż nami 🙂

Jesteśmy już w hostelu Wildblue.

Jutro czeka nas zwiedzanie centrum, bo chcemy przyjrzeć się nowemu drapaczowi chmur, następnie odwiedzić kilka miejsc, których nie widzieliśmy za pierwszym razem, a na koniec zobaczyć mój wymarzony i długo wyczekiwany Echo Park ze świetnym jeziorkiem i widokiem na Downtown. Tak świętujemy moje urodziny 🙂

PS.: Jak słusznie Marta zauważyła to są moje najdłużej wyczekiwane urodziny! Ten dzień trwa 33 godziny!

PS2.: Zdjęcia dodane w różnej kolejności, bo niestety z powodu różnic w czasie aparat chwilowo zwariował 🙂

 

Autorzy:Łukasz

Komentarze

  1. Ewa
    26 października, 2017

    Woo Czyżbyście w samolocie dostali tego pysznego cynamonowego Jacka Danielsa?

  2. Łukasz
    27 października, 2017

    Sami zabraliśmy!! 🙂

  3. Mateusz Misza
    28 października, 2017

    Czyli jednak udało się znaleźć fajne miejsca na lot do LA 🙂 Grenlandia piękna. Smakowało samolotowe jedzonko z BudLightem? ?

  4. Łukasz
    28 października, 2017

    Pycha!!

Dodaj komentarz

Array