Wczoraj po przyjeździe do naszej znajomej Analy zbyt szybko nie poszliśmy spać, przez co dziś wszyscy spali niemal do 11. Obudziliśmy się z widokiem na AKTYWNY wulkan, pełen dymu w okolicy krateru… niesamowite. Ponoć dymi od dwóch tygodni. Po południu całe niebo było szare! Twierdzą, że to normalne 🙂

Po przyjeździe do centrum Puebla zaskoczył nas urok tego miasta. Inne niż Meksyk: kolorowe, wolne od turystów, bardzo hiszpańskie. Byliśmy na lokalnym targu z pamiątkami, zjedliśmy typowy dla tego regionu obiad, a wieczorem Ana i David (znajomy Ivana z campu) zabrali nas do klubu karaoke, gdzie przy meksykańskiej muzyce aktualnie pijemy margarity. 135 pesos (27zl) to nielimitowana ilość drinków na osobę!!!

Jutro mamy w planach odwiedzić niewidoczną piramidę, prawdopodobnie największą w całym kraju. Niewidoczną, bo Hiszpanie po przybyciu na te tereny zasypali ją, tworząc wzgórze, na którego szczycie zbudowali kościół. Może uda się nam zobaczyć pozostałości piramidy…

Pozdrawiamy!

Autorzy:Łukasz

Komentarze

  1. Beata
    9 listopada, 2017

    Ojej, boję się o Waszą kondycję dzisiaj…bo widzę, że impreza była przednia 😀
    Ta uliczka na zdjęciu – przecudna!!!
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Array